9/04/2013

GOOD FRIENDS BAD HABITS

And so it happened. School is back in our lives and I'm not gonna be the zylionth person to complain about it. This summer didn't let me relax, but maybe due to this constant excitement I feel like I'm ready to clash with the upcoming year. 


No i stało się. Szkoła ponownie stała się częścią naszego życia i nie zamierzam być tysięczną osobą, która z tego powodu narzeka. Mijające lato nie pozwoliło mi za bardzo na leniwy wypoczynek, ale może właśnie z uwagi na ciągły napływ wrażeń czuję, że spokojnie mogę stawić czoła nadchodzącym miesiącom nauki. Tymczasem kolejny outfit z Heidelberga :))


pics by zaremba
wearing river island top, zara kids skirt, aldo sandals,vintage bag, claire's bow

8/30/2013

STARING BACK AT ME

There definitely are some things to clear up here, like a summer summing up :) So as you may have noticed, I went to Paris for a whole week this year. Despite an unbelievable heatwave I had amazing time, making one of my dreams come true. Then I headed straight to Normandy, where I took a fashion and beauty break, leting myself chill out in leggings, chunky tees, messy buns and no makeup on (I highly recommend once in a while!). And finally two days ago I came back from my two-week German course in Heidelberg, where I had a chance to take all of these OOTDs that are about to spam your account in the upcoming days ;))

Należy Wam się chyba małe wakacyjnie wyjaśnienio-podsumowanie :) Zatem, jak zdążyliście zauważyć, część wakacji spędziłam w Paryżu. Zdjęć nie pojawiło się zbyt wiele, z uwagi na to, że byłam zajęta obfotografowywaniem każdego budynku, a nie samej siebie ;) Udało mi się tym samym, pomimo koszmarnych upałów, spędzić niezapomniane chwile i spełnić jedno z wielu podróżniczych marzeń. Po tygodniu w stolicy miłości, udaliśmy się do Normandii, by spędzić piękny tydzień w domu nad samym oceanem. Nie mogłam sobie odmówić modowo-urodowej przerwy (codziennie legginsy, luźne tiszerty, niedbałe koki i zero makijazu - polecam każdemu!). Chyląc się ku końcowi, dwa dni temu wreszcie wróciłam z ponad dwóch tygodni spędzonych w Niemczech, z czego większość obejmował kurs językowy w Heidelbergu. To tam właśnie znalazłam wyczekiwaną chwilę, na poświęcenie się uwiecznianiu outfitów, które w najbliższych dniach stety/niestety zaspamują Wam konta :))




pics by zaremba
wearing pull&bear jacket, zara top, h&m romper, tk maxx bag, new look shoes

8/27/2013

WHEN WORDS MEAN NOTHING


This post is officially a breakthrough in my blogging story. I'd been dreaming of 50mm lens for ages to finally get them on my 17th birthday. Don't want to get overexcited here, but seriously I've never been constantly feeling like taking pics and recording! 

Ten post jest moim oficjalnym blogowym przełomem. O obiektywie 50mm marzyłam od dawna i w koncu, na moje siedemnaste urodziny, trafił w moje ręce! Aż sama jestem przerażona, bo zabieram go ze sobą na każdą możliwą okazję, ale sami widzcie, że ciężko mi się dziwić, co? ;)



pics by zaremba
wearing zara kids dress, h&m cardigan, vintage bag, stradivarius wedges

7/30/2013

Château de Versailles

It feels a bit weird realising that while writing this post I'm looking at my week-younger-self in the middle of Parisian sightseeing fever. These pictures were naturally taken at Château de Versailles, which is, I have to admit, breathtaking. What's more, I was sure that during my stay in Normany I'll be committed to blogging and editing, but unfortunately the whole ocean-beach-holiday scenery made me the laziest person ever.


Nie ukrywam, że dziwnym uczuciem jest patrzenie na na swoją młodszą o tydzień osobę, w środku paryskiej gorączki, siedząc sobie spokojnie na normandzkiej kanapie z kubkiem gorącej herbaty. Powyższe i poniższe zdjęcia zostały z robione w słynnym, Château de Versailles, którego widok jest niezaprzeczalnie zapierającym dech w piersiach. Co więcej, wyobrażając sobie mój trwający już od kilku dni pobyt nad oceanem, widziałam jak poświęcam się blogowaniu i edytowaniu, ale niestety otatczająca mnie idylliczna sceneria zrobiła ze mnie nic innego, jak największego lenia wszechczasów.











pics by my dad
wearing zara kids dress, vintage bag

7/23/2013

PARIS PARIS #1


pics by my dad
wearing vintage top and belt, stradivarius shorts (old), newlook sunnies

Yaaay, I'm in Paris! I've been here since Sunday and I already know that my Friday leaving is gonna be very painful. There wouldn't be a first day of sightseeing without a cliché pic with one and only Tour Eiffel. And everything would be perfectly awesome if it wasn't for the 40 degrees heat that was impudent enough to mess my trip up. Enough fussing, I couldn't be happier spending my holidays in the city of love so you can expect tons of photos. And if you excuse me, Notre Dame is waiting for me, au ravoir!

Taak, przywiało mnie aż do Paryża! Jestem tu od niedzieli i już wiem, że piątkowy powrót będzie dla mnie bolesny. Pierwszy dzień zwiedzania nie mógł obejść się, rzecz jasna, bez standardowego zdjęcia z  Tour Eiffel. I wszystko byłoby absolutnie idealne, gdyby nie czterdziestostopniowy upał, który nieco pokrzyżował nam turystyczne plany. Ale koniec z narzekaniem, w końcu nie mogę (prawie) wyobrazić sobie nic lepszego niż wakecje w mieście miłości. A teraz jeśli wybaczycie, Notre Dame na mnie czeka, au ravior!

7/13/2013

DO I WANNA KNOW?


pics by Janek
wearing vintage top, newlook skirt

I don't know how about you, but having one-fourth of my holidays behind I haven't yet felt they came. I spent a couple of days by the Baltic Sea, attended gigs during Heineken Open'er Festival and now, after having come home, I work every single day already visualising my upcoming trips. And maybe that's the answer. Maybe I just am too busy with my perfectly planned time off school that just forget to relax? Sounds possible. But even thought there's nothing that gives me more pleasure than this thrill of something exciting being about to happen and all the planning, list-making and filling my everyday schedule is a vital part of it.

Czy wy też nadal nie poczuliście wakacji? Spędziłam niespełna tydzień nad Bałtykiem, mam za sobą pierwszego Open'era, od tygodnia codziennie zjawiam się w pracy i planuję nadchodzące wyjazdy, a tu nadal nic. Chociaż może właśnie w tym sęk. Może najzwyczajniej w świecie realizując moje idealnie rozplanowane dni zapominam o błogim lenistwie? Całkiem prawdopodobne. Jednak nie ma nic przyjemniejszego niż to uczucie podekscytowania kiedy wiem, że czeka mnie wyjazd, na który długo czekałam, a planowanie, robienie list i całkowite zapełnianie mojego dziennego kalendarza, jest jego nieodłączną częścią.

6/28/2013

THE WIFE OF CHINESE EMPEROR


Being systematic is unfortunately not a virtue of mine. I seemed to appear here more and more rarely. And the actual reason for that is one and only man known as Youtube. I didn't have the faintest idea that editing a 5min video can take up to 20 times more! But as we all know, life is full of disappointments.... Coming back to the mentioned man, I kind of got sucked! The films I make are all from fashion to travels and there's no better way to describe them to you, but to invite you to visit my channel! And I'm very very sorry that most of the vids are in English, but I also try once in a while to make ones that can be easily understood by everyone, like this one.
The next thingy that delayed my big coming back was my school exchange with Germany. Before I had to spent some time getting ready, the whole event took a week of my precious life and now I'm left with everyday internatonal conversations that fill the 'prefect for blogging' gap in my schedule (not that I complain ;)). 
And at the very end stands the end of the school year, yaaay! The past week was pretty chaotic for me, but although I've returned to my normal timing, you still have to wait for the official summer opening post.

Systematyczność zdecydownie nie jest tym, czym mogę się pochwalić. Bywam tu ostatnio dość sporadycznie, a to za sprawą pewnej małej siły, którą większość zna jako Youtube. Nie miałam pojęcia, że edycja pięciominutowego nagrania potrafi zająć dwadzieścia razy więcej czasu. Cóż, życie jest pełne rozczarowań... I wracając do owej siły, to tak się stało, że stety niestety strasznie mnie ona pochłonęła. A filmy robię różnego rodzaju: modowe, urodowe, wyjazdowe etc. Ale może zamiast uzewnętrzniać się na ten temat, odeślę Was po prostu do mojego kanału!
Kolejnym czynnikiem, który jeszcze bardziej pogrążył mnie w temacie mojej blogowej nieobecności, jest, a wzasadzie była moja wymiana do Niemiec. Nie dość, że musiałam się do niej przygotować, a następnie trwała ponad tydzień, to jeszcze po tym wszystkim mój grafik zaczęły zapełniać międzynarodowe rozmowy, które są teraz moją codziennością i dotatkowym zapełniaczem mojego grafiku dnia.
I na sam koniec - zakończenie roku. Poprawianie, zaliczanie i naciąganie to historia powtarzająca się co rok. W każdym razie na ten moment jestem już wolna, ale na post oficjalnie otwierający wakacje musicie jeszcze trochę poczekać. 


pics by Zaremba
wearing cubus dress, vintage jacket, accessorize backpack, glitter sunnies, hm flats

6/04/2013

DO ME A FAVOUR


 pics by Janek
wearing hm dressand sunnies, aldo sandals, vintage bag and belt

5/18/2013

MADTRAVEL TO WARSAW


Two weeks ago I visited Warsaw, the capital city of Poland. Feel free to check out my linked below video from the trip!

Niedawno miałam przyjemność wybrać się na jeden dzień do Warszawy. Zainteresowanych zapraszam do obejrzenia poniższego filmu!



 pics by Janek
wearing vintage vest, necklace and belt, stradivarius skirt, converse shoes, h&m sunnies, gifted bag


5/10/2013

IF YOU CAN AFFORD ME





 pics by my brother
wearing vintage body, bag and bracelet, newlook skirt, h&m wedges

5/07/2013

SWEET SWEET MELODY





pics by Janek
wearing h&m jeans and sunnies, vila top, parafois bag, deezee shoes

5/03/2013

VIII FFWP DAY 3


Just imagine I took my badge off... Not so professional, I know. Nevertheless, on the first and at the same time the last day of fashion week for me, I was wearing (almost) nothing but a lace dress and bare leggs. Sort of an unusual view, especially among people in coats and booties ;))

Wiem, grunt to zdjąć z szyi identyfikator... W każdym razie, trzeciego i (dla mnie) ostatniego dnia tygodnia mody byłam dość ciekawym zjawiskiem. Większość osób w botkach, płaszczach a ja latam z gołymi nogami w koronkowej sukience. 
Zdaję sobie sprawę, że powinnam tutaj trochę pouzewnętrzać się na temat pokazów, projektantów i showroomów, ale szczerze mówiąc to w internecie znajduje się tyle świetnych relacji, że moja jest jak najbardziej zbędna ;))




pics by Monika
wearing h&m dress and nacklace, zara booties, accessorize backpack

4/30/2013

VIII FFWP DAY 2


pic by Monika

Being surrounded by hundreds of dressed to the nines people can be somewhat depressing. You linger over your closet for hours making up your perfect outfit. Finally you get the look which apprears suitable, do your hair and put tons of beauty products on your face. The effect - pretty satisfying. Then you leave in a hurry already regreting these 4-inch high stilletoes.
You arrive feeling kinda sweaty, hair starting to get a bit frizzy. You still want to make an impression. But then it hits you. You enter and nobody notices at you. You're masses. Everyone looks like you. Or better. Suddenly you end up feeling invisible. After that you see some starlets. The first moment - you feel ridiculously honored to be attending such a fancy event. After a while you realise that the society these people create is unavailable. They are just for themselves. They don't want to talk to you. You're just someone they need to by surrounded by. You're masses again. 
I know, not a really positive reflection. But let's face it, after coming to such conlusions I somehow keep being fascinated with this industry. I dress up, attend shows, feel thrilled and disappointed at the same time. But I believe this is the price of fashion, isn't it?
Watch my video linked below to see the descripction of my outfit number two :))

Towarzystwo setek świetnie wyglądających ludzi może mieć na nas odrobinę depresyjny wpływ. Ślęczysz godzinami nad szafą, próbując stworzyć outfit idealny. Kręcisz, palisz i woskujesz, następnie lepisz, wcierasz, podkręcasz. W końcu udaje ci się uzyskać pożądany efekt - w miarę satysfakcjonujący. W pośpiechu wybiegasz z domu, już z wyprzedzeniem żałując decyzji o włożeniu szpilek. 
Na miejscu jesteś już z lekka spocona z włosami raczej dalekimi od ideału. Jednak nadal liczy się tylko zrobienie wrażenia. I dokładnie wtedy to wszystko do ciebie dociera. Wchodzisz i nikt cię nie zauważa.  Wszyscy wyglądają dokładnie jak ty. Ewentualnie lepiej. Nagle stajesz się niewidzialna. Chwilę później dostrzegasz kilka znanych z kolorowych pisemek twarzy. Pierwsza myśl 'nie wierze, że jesteśmy na tej samej imprezie', ale po chwili zdajesz sobie sprawę, że jesteś zaledwie (a może aż) częścią masy, bez której ich istnienie byłoby bezpodstawne.
Wiem, moje refleksja nie grzeszy pozytywną energią. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, po dojściu do tych wszystkich wniosków, mimo wszystko, w jakiś nieokreślony sposób, jestem wciąż zafascynowana tym światkiem. Przebieram się, przepycham, ekscytuje i jednocześnie rozczarowuję. Nie wygląda to na czystą przyjemność. Ale chyba na tym polega słodko-gorzki smak mody, mam rację?
Jeśli ciekawi was co dokładnie miałam na sobie, mówię o tym w poniższym filmiku :))


4/25/2013

VIII FASHIONPHILOSOPHY FASHION WEEK POLAND DAY 1


Past weekend was all about fashion week in my hometown - Lodz. I attended the event on three out of four days. This is the outfit I wore on the first one. In the next posts I'll go into details as for my impressions :))

Miniony weekend był pod znakiem tygodnia mody w Łodzi - moim rodzinnym mieście. Pokazy odbywały się od czwartku do niedzieli. Dzisiaj możecie zobaczyć co miałam na sobie pierwszego dnia. W kolejnych postach zagłębię się nieco w szczegóły i opowiem o moich wrażeniach ;))



pics by Zaremba
wearing zara kids dress, zara shoes, vintage bag

4/20/2013

FAKE TALES OF SAN FRANCISCO

rain1 rain2 rain3 rain4 rain5
pics by Janek
wearing zara top, hm skirt, newlook jacket, marks&spencer boots, vintage necklace

4/14/2013

I BET YOU LOOK GOOD ON THE DANCEFLOOR

hat1

I don't know why but this outfit makes me feel like London :)) Especially the hat. Frankly speaking I'm not a great fan of wearing any kinds of headpieces. Of course, I love looking at them, I love seeing people in them, and for sure I want to have lots of them, but I always end up feeling like there is stuff that I'm more willing to splurge on. Or maybe the reason for that is the undefinable size of my head, that not much seems to fit, not to mention the one size pieces - failure guaranteed.

Nie jestem w stanie tego wyjaśnić, ale ten strój wybitnie kojarzy mi sie z Londynem :)) Szczególnie kapelusz. Szczerze mówiąc nie pałam specjalną miłością do nakryć głowy. To znaczy, lubie patrzeć na nie w sklepach, ludzie noszący je bardzo mi się podobają i naturalnie chciałabym mieć ich wiele, ale tak jakoś ze mną jest, że zwykle żaden kapelusz/czapka/opaska nie przekona mnie na tyle, abym skusiła się wydać na nie pieniądze. Powodem tego może być między innymi moja niewymiarowa głowa, na której mało co dobrze leży, a jeśli jakis sklep postanowi sprzedawać kapelusze one size, to klapa murowana.

hat7
hat2 hat3
pics by Janek
wearing vintage sweater and bag, zara pants and hat, hm oxfords and necklace, cubus ring